80 rocznica rocznica Powstania Warszawskiego. Uroczystości w Jadownikach
Od 13 lat w Jadownikach koło Brzeska odbywają się 1 sierpnia obchody wybuchu Powstania Warszawskiego i czci się jego bohaterów.
Galeria zdjęć / Tarnowski Gość Niedzielny <==
Obchody organizuje Jarosław Sorys, sołtys wsi Jadowniki i Rada Sołecka. Sołtysowi tematyka patriotyczna jest bliska. Jego dziadek był w czasie II wojny światowej żołnierzem Armii Krajowej, komendantem placówki AK w Pleśnej „Prakseda”.
– Brakowało mi jakoś obchodów świąt patriotycznych. Zaczęliśmy na poziomie naszej miejscowości obchodzić uroczyście 3 Maja, 11 listopada, Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych (na marginesie od 10 lat organizujemy bieg „Tropem wilczym”), więc my tym żyjemy cały rok. Pomyśleliśmy również, by 1 sierpnia czcić bohaterów Powstania Warszawskiego – tłumaczy Jarosław Sorys.
O godz. 17, czyli „Godzinie W”, zebrała się na skwerze im. rtm. Witolda Pileckiego, przy pomniku poległych za ojczyznę w latach 1939 do 1963 społeczność jadownicka, mieszkańcy, dzieci i młodzież, przedstawiciele organizacji działających w Jadownikach, władze samorządowe miasta i powiatu Brzesko. Po odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” pod pomnikiem złożono wieńce i wiązanki kwiatów. Tu także słowo komentarza wygłosił dr Michał Wenklar, zastępca dyrektora IPN w Krakowie.
– Kiedy w ZWZ Armii Krajowej tworzono pierwsze plany zbrojne przyszłego powstania, myśląc o powstaniu, które by objęło cały kraj, zapisano tam takie słowa „powstanie nie może się nie udać”. Nie może się nie udać, bo straty będą niewyobrażalne. Można je wywołać dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli pewność zwycięstwa. Ale losy wojny tak się potoczyły, że nie mieliśmy tej pewności, a trzeba było podjąć decyzję, bo Sowieci pokazali już swoje intencje instalując w Lublinie Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Decyzja, przed którą stali dowódcy, była taka, czy będziemy biernie czekać aż Sowieci wejdą, czy spróbujemy zaryzykować walkę o wolność – tłumaczył Michał Wenklar.
Przypomniał, że Jan Stanisław Jankowski, delegat rządu RP na kraj pisał „chcieliśmy być wolni i sobie tę wolność zawdzięczać”. Generał Bór Komorowski, Jan Stanisław Jankowski wzięli na siebie decyzję o wybuchu powstania. Decyzję tę poparło tysiące powstańców, którzy przez lata szykowali się, czekali, by móc stanąć do walki twarzą w twarz.
Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że była do decyzja mająca tragiczne konsekwencje: 100 tysięcy ofiar, zrównanie Warszawy z ziemią.
– Czcimy, i pamiętamy o tych, którzy bez strachu, mężnie stanęli do walki, dla których ojczyzna to nie było puste słowo – mówi Marysia Brzyk z Jasienia, harcerka ze Szczepu Czarnego ZHP im. Bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego.
Harcerze z tego szczepu cały najbliższy rok mają rozmawiać, dyskutować, przypominać w ramach zbiórek tych, którzy w czasie konspiracji ryzykowali życie, by Polska była wolna.
– Ideały się nie zmieniły. To jest cały czas aktualne, chociaż dziś polega na szczęście na czymś innym – uważa Julia Wężowicz, harcerka z Jadownik, która cieszy się, że obchody przy pomniku robiły duże wrażenie na dzieciach, na zuchach.
– Wyjące syreny race, dym, głośno śpiewany hymn to daje poczucie jakiejś odświętności, poczucie tego, że dzieje się coś ważnego, więc coś im zostanie, może tak, przez emocje, jeśli nie wszystko rozumieją, będą uczyć się patriotyzmu – mówi Julka.
W Jadownikach obchody, kolejne wydarzenia patriotyczne wychowują kolejnych patriotów, którym Polska i jej bohaterowie nie są obojętni.
– Ci, którzy 13 lat temu palili race i skandowali „Cześć i chwała Bohaterom!” to są dziś dorośli ludzie, ale ich miejsce zajęli następni młodzi ludzie młodsi o 10 czy 13 lat i wszyscy tu dziś spotykamy się pod tym pomnikiem. Rodzice przyprowadzają dzieci, więc mam nadzieję, że kiedyś, kiedy nas już zabraknie pod tym pomnikiem będzie nadal czczona pamięć o najdzielniejszych z dzielnych – mówi Jarosław Sorys.
—
Foto Gość
Grzegorz Brożek