Z wielkim żalem i smutkiem ludzie brzeskiej kultury przyjęli wiadomość o śmierci Jacka Dziadura. Przez blisko ćwierć wieku współpracował jako choreograf z zespołami Porębianie i Jadowniczanie. Zostawił po sobie dziedzictwo, z którego jeszcze przez dziesięciolecia będą korzystać miejscowe zespoły ludowe.
Jacek Dziadur żył folklorem. Posiadał wielką wiedzę, czujne oko i wrodzone umiejętności choreograficzne. Był też serdecznym człowiekiem oraz wymagającym, ale niezwykle profesjonalnym współpracownikiem.
– Wiele by o Tobie pisać Jacku. Teraz wspominam wiele chwil związanych z Tobą. Wszystkie to zazwyczaj zabawne historie i łezka w oku się kręci. Chcę napisać, że to dzięki Tobie poznawałem pierwsze kroki polskiego folkloru. Byłeś wymagającym choreografem i bardzo dokładnym. To dzięki Tobie zaczęła się dla mnie prawdziwa przygoda z folklorem i tradycją ludową. Wspólne wyjazdy zagraniczne ale również zgrupowania, gdzie byłeś duszą towarzystwa.
Pamiętam Twoje poświęcenie, upór i determinację. Wiele od nas wymagałeś. Nie znosiłeś bylejakości. Ceniłeś perfekcję w każdym kroku, podczas każdej próby. Zazwyczaj w cieniu swoich sukcesów.
Takiego Cię zapamiętałem i taki pozostaniesz w moich myślach. Wejdź tanecznym krokiem i z uśmiechem na kolejną scenę. Pamiętaj, że pozostawiłeś w nas ducha, który nigdy nie zgaśnie. Pozostawiłeś w sercach radość z tego co można wspólnie stworzyć i wykreować. Nie mówię żegnaj, piszę do zobaczenia… – wspomina na swoim profilu Michał Krzywda, który przez lata tańczył w zespole Jadowniczan.
Nabożeństwo pogrzebowe odbędzie się w czwartek 3 marca, o godzinie 14:00 w kościele pw. Wszystkich Świętych w Krakowie (ul. Podbiałowa 6).
—
foto: MOK Brzesko
IB / MOK / Michał Krzywda