Powódź, która nawiedziła Polskę 25 lat temu, była wyjątkowa w historii naszego kraju. Kilka dni temu praktycznie bez echa minęła rocznica tamtych tragicznych.
Zasadniczo brak do tej pory ogólnodostępnych, kompleksowych opracowań poświęconych wydarzeniom w Powiecie Brzeskim z lipca 1997 roku. O tamtych wydarzeniach wspomniał m.in. Mariusz Osmęda w swojej pracy magisterskiej „Powodzie na Uszwicy w ostatnich 50-ciu latach” (streszczenie pracy magisterskiej dostępne na brzesko.ws w formie pdf <==).
W dniach 3–10 lipca 1997 na obszarze południowej Polski, Czech i Austrii wystąpiły obfite opady deszczu.
– Na większości stacji IMGW zlokalizowanych w dorzeczu Uszwicy lub w jego sąsiedztwie w okresie 4-9 lipca notowano opady każdego dnia. Kiedy w całej Polsce południowej sytuacja powodziowa stabilizowała się a niż baryczny zaczął się odsuwać na wschód w skutek oddziaływania wyżu znad Europy Zachodniej wówczas nastąpiło swoiste dopełnienie powodzi w dolinie Uszwicy. 9 lipca w dorzeczu Łososiny i Uszwicy w godzinach popołudniowych i wieczornych utworzyła się duża komórka konwekcyjna ze zwartą masą wysoko wypiętrzonych chmur burzowych (Cumulonimbus). Doprowadziło to na tym obszarze do gwałtownych i katastrofalnych opadów o bardzo dużym natężeniu (w okresie od 3 do 9 lipca w Gnojniku spadło aż 241,2 na metr kwadratowy).
W tamtym dniu od godziny 16.00 obserwowano obfite opady deszczu z niewielkimi przerwami, co spowodowało, że stan wody w rzece Uszwicy systematycznie się podnosił. Wobec ciągłego przyboru wody, o godz. 17.00 powiadomiono mieszkańców o zagrożeniu i ewakuacji ludności. Około godziny 19.15 odebrana została informacja z Komendy Rejonowej Policji w Brzesku, że stan wody w Uszwicy w górnym jej biegu od strony Gnojnika jest bardzo wysoki i może zostać zalana część miasta.
W związku z tym w zagrożone rejony zostały podstawione samochody w celu ewakuacji ludności. Punkt kulminacyjny fali powodziowej na terenie gminy Brzesko nastąpił w godzinach 21-24. W tym czasie zostały zalane tereny wzdłuż rzeki wraz z budynkami w Porębie Spytkowskiej, Okocimiu, Brzesku, Jadownikach, Wokowicach i Sterkowcu. Wystąpiły z brzegów również lokalne potoki czyniąc szkody we wsi Jasień, Mokrzyska i Bucze. Zarówno w skutek lokalnego spływu jak i napływu wysokiej wody z górnej części zlewni, rzeka w swym środkowym biegu wystąpiła z koryta – czytamy w opracowaniu Mariusza Osmędy.
Wg wskazań wodowskazu w Borzecinie 10 lipiec 1997 rzeka osiągnęła 566 cm, a przepływało nią 240 metrów sześciennych na sekundę.
Punkt wodowskazowy znajdujący się w Borzęcinie (około 16 km od progu Pogórza Wiśnickiego wzdłuż rzeki) do 2000 r. był jedynym punktem, gdzie rejestrowano na Uszwicy przepływy rzeki. Dopiero od 2000 roku zainstalowano łaty wodowskazowe w Brzesku i Gnojniku.
– Na jedynym wodowskazie, w Borzęcinie sytuacja przedstawiała się następująco: 7 lipca o godz.19°° stan wody wynosił 136 cm, natomiast 8 lipca zaobserwowano znaczny wzrost poziomu rzeki. Rano o godz.7°° wynosił aż 426 cm, o godz. 19.00 wzrósł do 480 cm. 9 lipca o godz.7°° wynosił już 530 cm, do 19.00 spadł do 440 cm. Następnego dnia tj. 10 lipca o godz.7°° stan rzeki wynosił 566 cm i był to najwyższy zaobserwowany stan w czasie tej powodzi na wodowskazie Borzęcin.
W Brzesku zarówno stan i przepływ musiał być wyższy, gdyż fala powodziowa między Brzeskiem a Borzęcinem uległa spłaszczeniu o czym było już wspomniane wcześniej – odnotowuje w swojej pracy Mariusz Osmęda.
Powódź spowodowała gigantyczne straty materialne zarówno infrastruktury komunalnej, jak i własności prywatnej.
– W gminie Gnojnik ogólnie zostało zalanych około 1600 ha co spowodowało straty w rolnictwie w wysokości 2,3 mln złotych, zaś w komunikacji 2,2 mln złotych. Z protokołów o stratach można się także dowiedzieć, że zniszczonych zostało 15 km dróg o nawierzchni bitumicznej i 70 km o nawierzchni żwirowej, 65 mostów i kładek oraz 4 km kanalizacji. Obfite opady a także podmycia stoków przez rzekę spowodowały powstanie ok. 32 osuwisk. Ogromne straty gmina poniosła także w budownictwie komunalnym (63 tys. złotych) oraz w obiektach oświaty i służby zdrowia (414 920 złotych).
W gminie Brzesko, jednostce terytorialnej najbardziej zurbanizowanej i najgęściej zaludnionej spośród gmin zalanych w dolinie Uszwicy odnotowano straty w wysokości 32 264 tyś. złotych. Z ogólnej powierzchni gminy wynoszącej 10 257 ha zalane zostało 1300 ha, co stanowi ponad 10 % całości, oprócz tego 486 ha użytków rolnych. W samym mieście proporcje były jeszcze większe, bo z ogólnej jego powierzchni liczącej 1214 ha pod wodą znalazło się ok. 400 ha – czytamy w pracy Mariusza Osmędy.
Powódź z 1997 r. boleśnie obnażyła beztroskę i zaniedbania oraz brak przygotowania do tego typu zdarzeń o charakterze kryzysowym. Miały na to wpływ zarówno specyfikę zabudowy, ukształtowania terenu i koryta Uszwicy oraz wieloletnie zaniedbania władz na różnych szczeblach.
– Większość ludności z terenów zalewowych żyła w nieświadomości zagrożenia powodziowego. Na Uszwicy powyżej Borzęcina nie było ani jednego posterunku wodowskazowego, nigdy nie przeprowadzono badań dotyczących możliwości przejścia fali powodziowej tzw. wody tysiąclecia o prawdopodobieństwie wystąpienia 1%, dlatego świadomość ludności była tak niska – zauważa Mariusz Osmęda.
O tym jak ważny jest przepływ informacji oraz świadomość sytuacji pokazują wydarzenia sprzed 25, gdy problemy techniczne utrudniały służbom prowadzenie akcji ratowniczej.
– Ze względu na to, że Uszwica jest rzeką górską, od wystąpienia intensywnych opadów deszczu w dorzeczu rzeki do przejścia fali powodziowej upływa bardzo krótki okres czasu tj. ok. 3-4 godz. Dlatego podstawowym problemem był brak systemu monitoringu Uszwicy, nie było więc czasu, by z odpowiednim wyprzedzeniem ostrzec ludzi, mogących być narażonymi na zalanie. W 1997 roku woda przybierała systematycznie, wskutek ciągłych opadów, ale gdy wydawało się, że poziom wody się ustabilizował nagle przyszła wysoka fala zalewając m.in. Brzesko. Nie było posterunków pomiarowych powyżej miasta w górę biegu rzeki, więc nikt już nie spodziewał się tak dużej wody.
Brak wiadomości o nadchodzącej fali kulminacyjnej i brak skutecznego systemu ostrzegawczego sprawiły, że ludność nie została na czas powiadomiona o nadchodzącym żywiole. Skutkiem tego był fakt, że ludzie ratowali swój dobytek dopiero, gdy woda zalewała domy i mieszkania. Wiadomo, że w sytuacji stresu spowodowanego strachem czy nawet przerażeniem ludzie częstokroć starsi wiele własnymi siłami zdziałać nie mogli.
Dużym problemem był brak łączności. Na zatopionym obszarze ze względów bezpieczeństwa wyłączono prąd i gaz, zamilkły również telefony, gdyż woda zalała studzienki telekomunikacyjne. Wśród mieszkańców terenu objętego powodzią zapanował chaos, ludzi częstokroć ogarniała panika. Łączność radiową posiadały tylko policja, straż, pogotowie ratunkowe i służby techniczne. Brak było jednak między nimi koordynacji działań, gdyż ich radiostacje działały na różnych zakresach częstotliwości. Ze służbami będącymi w akcji nie miał również łączności Urząd Miejski w Brzesku, gdyż nie działały telefony, a przez radio z powodów wcześniej opisanych nie można było nawiązać z w/w kontaktu – opisuje problemy jakie dotknęły służby ratownicze.
Czy mimo upływu tylu lat obecne samorządy byłyby gotowe by zmierzyć się z powodzią na skalę z 1997 r.? To dobre pytanie, na które powinni sobie odpowiedzieć włodarze gmin nad Uszwicą. Pomysłów na to by rozwiązać, lub w znaczącym stopniu zredukować niszczycielskie wylewy nie brakuje od lat. Jednym z nich była, a może nadal jest koncepcja budowy suchych zbiorników przeciwpowodziowych.
W ramach wykonanych po powodzi w 1997 r, analizach ochrony przeciwpowodziowej doliny rzeki Uszwicy (od źródeł do Brzeska), przewidziano wykonanie 3 „suchych” zbiorników przeciwpowodziowym: w Lipnicy Murowanej (km 60+750), Gosprzydowej (km 52+200) oraz w Okocimiu (km 40+420). W założeniu zbiornik Okocim miał mieć za zadanie ochronę przeciwpowodziową terenów leżących poniżej zbiornika, a wspólnie ze zbiornikami przeciwpowodziowymi Gosprzydowa i Lipnica Murowana, zredukowanie fali powodziowej rzeki Uszwicy dla ochrony przed powodzią miasta Brzeska. Wszystkie zbiorniki miały być zbiornikami suchymi tzn. miały napełniać się tylko w czasie napływu fali powodziowej. Projektowane zbiorniki i zapory ziemne miały być bezobsługowe a przepływ wody regulowany planowano przez urządzenia spustowe i przelewy przez zaporę. Po wielu perturbacjach już wydawało się, że zbiorniki są w zasięgu ręki. Nieco na wyrost zakładano, że o ile znajdą się środki w budżecie, to np. zbiornik Okocim powstanie do 2021 r. Jednak w 2016 roku sprawa upadła za sprawą sprzeciwu mieszkańców Gmin Lipnica Murowana oraz Gminy Gnojnik. Niestety idea suchych zbiorników nie spotkała się z ich akceptacją.
Od tego momentu samorządowcy nie wracają do tematu kompleksowego zabezpieczenia przeciwpowodziowego Uszwicy. Większym problem jaki na bieżąco trapi mieszkańców gmin nad Uszwicą okazuje się bowiem susza i niedobory wody. O powodziach raczej nikt stara się nie myśleć. Pytaniem otwartym jest, czy udawanie, że problem może nie wystąpić jest w tym przypadku dobrym rozwiązaniem…
—
Foto: Jerzy Maruniak
IB / wikipedia.pl / MUW / gnojnik.pl / brzesko.ws / BiM
Galeria zdjęć / ul. 19 stycznia – Brzesko