Kalendarze adwentowe z Sufczyna
Blisko 60 osób przeżywa Adwent z kalendarzami zrobionymi przez młodzież z Sufczyna.
Z inspiracji ks. Krzysztofa postanowili odzyskać ten czas dla Pana Jezusa i na prawdziwe przygotowanie do Bożego Narodzenia.
Kalendarze adwentowe przygotowane przez oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży z Sufczyna z inspiracji jego opiekuna ks. Krzysztofa Pacha to naprawdę solidnie wykonana propozycja dla dzieci na Adwent. Mają formę choinki zbudowanej z postawy i tylu tubek, ile jest dni w Adwencie. Każda zawiera karteczkę z zadaniem i słodką nagrodę za jego wykonanie.
Proponowane do wykonania zadania to drobne czynności lub modlitwa, np. uczestnictwo w Mszy św. czy roratach, 8 grudnia – modlitwa w intencji dziecka poczętego, w czwartek – za kapłana, który udzielił chrztu św.
– Pierwszy raz robiliśmy takie kalendarze w zeszłym roku, tyle że wtedy znacznie mniej i w większych bólach. W tym roku już było zdecydowanie lepiej. Powstało ich w sumie ok. 60 – relacjonuje ks. Krzysztof.
Z pewnością o wiele większym wyzwaniem było samo przygotowanie kalendarzy. Jednego dnia młodzi pracowali nad nimi całą sobotę od 9.00 do 18.00, a że musieli coś przy tym jeść, ks. Krzysztof przez 4 godziny wałkował ciasto i piekł dla nich pizze, by wszystkich nakarmić. Innym razem – przez cały wieczór gofry.
– Pomysł zrodził się z tego, że popyt na kalendarze adwentowe jest ogromny, tyle że większość obecnych na rynku z czekoladkami, herbatkami, a nawet z małpeczkami z alkoholem, niewiele ma wspólnego z Adwentem, z Panem Jezusem i tym, by ten czas przygotował nas jak najlepiej na święta Bożego Narodzenia. Poza tym ludzie wydają na nie kupę pieniędzy, a nazwać je można co najwyżej grudniowymi, z pewnością nie adwentowymi. Powstała więc myśl, by ten teren odzyskać, a wraz z nim Adwent i przygotować własne – dodaje kapłan.
Młodzi rozprowadzali kalendarze po Mszach św. już w minioną niedzielę. Pozyskane w ten sposób datki zasiliły konto oddziału i młodzi dzięki nim mogą choć w części pokryć koszty np. wspólnych wyjazdów. Podobnych akcji w ciągu roku prowadzą więcej, m.in. piekli ciasta na odpust.
– Nie chcę, żeby z puszką stawali pod kościołem. Po pierwsze – tych różnych zbiórek jest już za wiele, a po drugie – żeby nie uczyli się wyciągać ręki po gotowe. Na pewno wiele osób by ich wsparło i z życzliwości serca wrzuciliby im może nawet tyle samo, co udało im się zdobyć dzięki kalendarzom, ale oni o wiele więcej nauczą się, kiedy włożą w to swoją pracę, wysiłek, zaoferują w zamian coś wartościowego – przekonuje ks. Krzysztof.
—
Beata Malec Suwara / Tarnowski Gość Niedzielny