ADV
WiadomościWideo
Trending

UwagaTVN. Przez błąd urzędników nie polecieli na wakacje. Stracili 11 tysięcy złotych

Wyobraźmy sobie, że urząd omyłkowo unieważnia nam dowód osobisty, a my dowiadujemy się o tym na lotnisku. Taka sytuacja przydarzyła się Anecie z Jaworzna.

Rodzina Zgierskich zaplanowała wspólne wakacje w Turcji. Jednak podczas kontroli na lotnisku okazało się, że dowód osobisty Anety został unieważniony. Aneta Zgierska nie miala wiedzy o tym, że od dłuższego czasu jej dowód jest nieważny. Posługiwała się swoim dowodem na co dzień przy załatwianiu różnego rodzaju sprawy, czy to w banku, czy w urzędach. Nawet wyrejestrowywała samochód. A córce po urodzeniu wyrobiła paszport. Wszystko działało aż do dnia wylotu. Dodatkowym zaskoczeniem było to, że aplikacja mObywatel pokazywała, że dowód jest cały czas ważny…

Więcej informacji w materiale na stronie UWAGA TVN <==

Skąd więc taki problem?

Po tym jak stracili wymarzone wakacje, za które zapłacili 11 tysięcy złotych rodzina Zgierskich chciała ustalić co było powodem całej sytuacji. Swoją pomoc Zgierskim zaoferował zaprzyjaźniony radca prawny.

– Musieliśmy zacząć od organu, który wydał dowód osobisty, czyli pierwszy ruch był do Urzędu Miasta w Jaworznie, żeby w ogóle dowiedzieć się, co się wtedy zadziało. Urząd miasta, w swojej odpowiedzi, dosyć enigmatycznej, zrzucił wagę sprawy na Urząd Miasta w Brzesku, który to urząd zajmował się migracją danych z aktu urodzenia Anety do systemu PESEL – mówi Szczęsny Kaźmierczak.

I tu pojawia się Urząd Stanu Cywilnego w Brzesku, skąd pochodzi Aneta. Urzędnik, przepisując – prawie cztery lata temu – dane z papierowych ksiąg do systemu, wpisał omyłkowo błędny PESEL ojca pani Anety.

– Niestety wszystko trzeba wprowadzać ręcznie. Trzeba być bardzo uważnym, żeby się nie pomylić. I przy przepisywaniu PESEL-i rodziców tej osoby nastąpiła pomyłka i został wpisany inny PESEL – mówi Jan Waresiak z Urzędu Stanu Cywilnego w Brzesku.

Z powodu wpisania nieprawidłowego PESEL-u, system automatycznie wysłał zlecenie unieważnienia dowodu pani Anety. Jednak takie unieważnienie zatwierdza żywy człowiek. A w tym przypadku zatwierdzić nie powinien.

– Urzędnik musi spojrzeć i to bardzo uważnie. Bo jeżeli ktoś wychodzi za mąż i zmienia się nazwisko, to typowy przykład i zatwierdza. A zmiana nazwiska ojca jest na tyle nietypowa, że powinna zelektryzować urzędnika – mówi Jan Waresiak. I dodaje: – W naszym przypadku jest tak, że pani, która się tym zajmuje dzwoni do urzędu skąd przyszło zlecenie i mówi jaką ma sytuację. Pyta, czy to jest prawdziwe i czy ma to zatwierdzić, czy ewentualnie nie nastąpiła jakaś pomyłka. Na końcu jest człowiek, który daje zatwierdź albo nie. Jakby tego nie było, to by nie był potrzebny ten urzędnik, tylko sam system by to automatycznie unieważniał.

Skoro jednak urząd nie sprawdził, co zatwierdza, powinien o unieważnieniu powiadomić osobę zainteresowaną. Na podobnym stanowisku stoi Ministerstwo Cyfryzacji, do którego pani Aneta w desperacji wysłała pismo.

Urzędnicy z Jaworzna uważają, że nie mieli obowiązku aby poinformować kobietę o unieważnieniu dowodu.

– W przepisach ogólnych, dotyczących wydawania dowodów osobistych, nie ma obowiązku ciążącego na urzędnikach samorządowych, aby informować o unieważnieniu – stwierdza rzecznik Urzędu Miejskiego w Jaworznie.

Sprawą Anety za sprawą redaktorów UWAGI udało się zainteresować także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

– Chciałbym zaznaczyć, że w trybie pilnym wyjaśniamy okoliczności sprawy i czekamy na wyjaśnienia.

Nasza ocena będzie możliwa wtedy, kiedy będziemy mieli opis sprawy przedstawiony przez poszczególne urzędy – mówi Cezary Maliszewski z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

– Będziemy wyciągali wnioski, aby uniknąć takich sytuacji.

Czy rodzinie Zgierskich uda się odzyskać pieniądze za stracone wakacje?

– Smutne jest to, że jak zwykły człowiek popełni jakiś błąd czy w urzędzie miasta czy w podatkowym, to jest natychmiast wzywany albo do zapłaty, albo wyjaśnienia. Potrafią ścigać za 10 czy 15 groszy, a gdy oni popełnią jakiś błąd, to człowiek musi dzwonić po telewizję albo oddawać sprawę do sądu – kwituje Marek Zgierski.

 

Reporter: Joanna Bukowska / UWAGA TVN / IB

blank

Podobne artykuły

Back to top button