Kierowca Iveco, jadąc przez Rzezawę w kierunku drogi krajowej, napotkał na swej drodze przejazd kolejowy z rogatkami. Mimo że znajdujący się tam sygnalizator nadawał światło czerwone i podnoszenie rogatek nie zostało zakończone, mężczyzna postanowił przejechać. Jego decyzja doprowadziła do uszkodzenia zarówno tej zapory, jak i pojazdu.
Do złamania przepisów drogowych na strzeżonym przejeździe kolejowym doszło w poniedziałek (29 stycznia 2024r.) w Rzezawie. Tuż po godzinie 10 policjanci Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Bochni odebrali zawiadomienie o uszkodzeniu dostawczego Iveco przez zamykające się rogatki. Mundurowi podczas prowadzonej interwencji ustalili, że w momencie, w którym samochód dostawczy znajdował się przed szlabanem, zapory nie skończyły się podnosić po przejechaniu pociągu, a sygnalizator nadawał światło czerwone. 60-letni kierowca postanowił, jednak wjechać na tory. Kiedy mieszkaniec gminy Nowy Wiśnicz znajdował się na przejeździe, doszło do ponownego opuszczania zapór, które miały zamknąć przejazd przed kolejnym pociągiem. Zdarzenie doprowadziło do uszkodzenia zarówno samochodu, jak i rogatek. Ostatecznie mieszkańcowi gminy Nowy Wiśnicz udało się opuścić torowisko, a uszkodzenie szlabanu nie spowodowało utrudnień w jego prawidłowym funkcjonowaniu. Za złamanie przepisów mundurowi nałożyli na kierowcę 15 punktów karnych. 60-latek będzie musiał również zapłacić mandat karny w wysokości 2000 złotych.
Pomimo tego, że złamanie przepisów dotyczących zachowania kierującego pojazdem przed i na przejeździe kolejowym jest wykroczeniem, kierowcy, którzy decydują się na złamanie prawa, w tym miejscu ryzykują nie tylko mandantem karnym, ale przede wszystkim życiem. Niestosowanie się do czerwonego pulsacyjnego światła, które nadaje sygnalizator bądź też wjeżdżanie na przejazd, kiedy opuszczanie zapór zostało rozpoczęte lub ich podnoszenie nie zostało zakończone, może skończyć się tragicznie.
—
KPP Bochnia