Nerwowe sekundy kierującej hondą na autostradzie A4 / zdjęcia
Zimne poty, strach, a później przerażająca chwila ciszy, która wydaje się trwać wieczność. Na szczęście dachowanie czarnej hondy tylko groźnie wyglądało. Podróżujące w niej osoby wyszły z tego bez szwanku na zdrowiu. Kierowca drugiego samochodu za spowodowanie tej sytuacji, został ukarany mandatem karnym.
Spokojna podróż mieszkanki Tarnowa, która wraz z dzieckiem jechała do Krakowa, zmieniła się niemalże w koszmar. Na wysokości Szczepanowa tj. 472 km autostrady w jej samochód niespodziewanie uderzył innym pojazd, który jechał w tym samym kierunku. Wytrącenie z toru jazdy spowodowało utratę kontroli nad hondą, obrócenie się pojazdu na drodze, a następnie dachowanie, by w końcu zatrzymać się w rowie wzdłuż pasa jezdni. Na miejscu zaraz po zgłoszeniu pojawili się strażacy, policjanci i ratownicy medyczni. Ci pierwsi zabezpieczyli miejsce wypadku, ratownicy udzielali pomocy poszkodowanym. Policjanci natomiast ustalili przebieg tego wypadku. Okazało się, że kierowca z Rzeszowa jechał swoim mercedesem z rodziną do Krakowa. W pewnym momencie usnął za kierownicą, a ponieważ jechał lewym pasem, zjechał na prawo i uderzył w lewy tylny błotnik hondy. To spowodowało, że kierowca hondy stracił panowanie nad prowadzonym pojazdem, dachował i zakończył podróż w rowie wzdłuż autostrady. Hondą podróżowała kobieta wraz z dzieckiem. Zarówna ona, jak i jej pociecha nie ucierpiały. Kierowca mercedesa i jego rodzina również nie odnieśli obrażeń. Przez kilkadziesiąt minut były utrudnienia związane ze zwężeniem do jednego pasa ruchu na autostradzie. Pojazdy zostały odholowane, a kierowca- sprawca tego zdarzenia został ukarany mandatem karnym.
Pozostaje apel do wszystkich kierowców, aby przed każdą podróżą wsiadać za kierownicę wypoczętym. Z chwilą znużenia długą jazdą, należy zjechać na najbliższym MOP-ie, by zaczerpnąć świeżego powietrza i nabrać sił do dalszej jazdy. Lepiej dojechać kilka minut później, niż doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji na drodze.
—
policja.gov.pl