Rok 2021 był bezsprzecznie rokiem Ksawerego Masiuka, sięgnął po marzenia
Wywiad z potrójnym Mistrzem Europy Juniorów w pływaniu Ksawerym Masiukiem
Informator Brzeski: dawno Cię u nas nie było. Czy pamiętasz jeszcze Brzesko i początki w BOSiR?
Ksawery Masiuk: BOSiR Brzesko, zresztą jak i Brzesko będzie zawsze jakąś cząstką w moim sercu. Trudno zapomnieć pięć lat treningów, pięć lat codziennych dojazdów z Tarnowca do Brzeska na pływalnię. Moje pierwsze poważne sukcesy pływackie, mój długoletni trener, który mnie wprowadził i zainteresował pływaniem. Poza tym ja tutaj, od czasu do czasu, jak jestem w domu na wakacjach lub feriach, to przyjeżdżam i ćwiczę pod okiem mojego „starego” trenera Marcina Kacera, wspólnie z koleżankami i kolegami z sekcji pływackiej BOSiR Brzesko. Zresztą nie jestem odosobniony, bo pomiędzy świętami, a Nowym Rokiem pływało nas chyba czwórka ze „starej paczki” – Julka Dadej (Galicja Kraków), Judyta Kusion (Unia Oświęcim), Oliwia Brach (Polonia Warszawa) oraz Patrycja Smoleń. Czasami słyszę od kolegów, że ktoś ma problem z powrotem do swojego „starego” trenera, czy ma bana na treningi ze „starym” klubem, ale ani ja, ani nikt z nas, którzy poszli w Polskę, nie ma z tym problemu. Każdy z nas odszedł po konsultacjach, za wiedzą i zgodą i każdy chętnie wraca, jak tylko ma czas aby potrenować chwilkę ze „starą paczką”.
Informator Brzeski: tak telegraficznym skrócie dla czytelników, co zmieniło się u Ciebie po odejściu z BOSiR Brzesko w 2017 roku?
Ksawery Masiuk: przeszedłem do jednego z najlepszych polskich klubów pływackich – G8 Bielany Warszawa rozpoczynając jednocześnie naukę w Szkole Podstawowej Nr 263 Im. Powstańców Wielkopolskich. Ta zmiana była dla mnie bardzo istotna, bo nie tylko, że trafiłem do bardzo dobrego klubu, to trafiłem do najsilniejszej ligi okręgowej w Polsce. Przechodząc byłem trzykrotnie najlepszym pływakiem Małopolskim i wielokrotnym Mistrzem Małopolski na 50m, 100m i 200m stylem grzbietowym, a w G-8 Bielany na 200m byłem najlepszym i na pierwszych zawodach okręgowych tylko na 200m stylem grzbietowym zdobyłem brąz. Więc różnica była ogromna. Aby zdobyć „pudło” musiałem walczyć, a konkurencja była wielka. Jednak to mobilizuje. W szkole nie było dużych różnic, za wyjątkiem tego, że zamiast niemieckiego, miałem rosyjski. Po skończeniu 8 klasy dostałem się razem z koleżankami i kolegami do LIX Liceum Mistrzostwa Sportowego im. Janusza Kusocińskiego w Warszawie. Liceum jest praktycznie zaraz obok mojej podstawówki i większość sportowców uczących się w Kusym, to absolwenci 263ki.
Informator Brzeski: jak Cię przywitali Warszawiacy w klasie?
Ksawery Masiuk: nie było żadnych problemów. Ze sporą grupa znaliśmy się jeszcze z zawodów. Do mojej klasy razem ze mną przyszło też wiele koleżanek i kolegów spoza Bielan, czy Warszawy. Nie było jakiegoś złego patrzenia, bo wszyscy przyszliśmy tam dla sportu i pływania. W mojej bielańskiej podstawówce nie było zresztą żadnych form „dołowania” młodych, czy innych form agresji. W Kusym to już zupełnie, bo tam większość przyszła, aby trenować i się rozwijać. Cykl treningów i lekcji jest tak ułożony, że nie ma zupełnie czasu na „głupoty”. Szkoła sportowa, jest zupełnie inną szkołą. Zamiast jeansów, często chodzimy w dresach, bo tak po prostu wygodnie.
Informator Brzeski: nie miałeś problemu z komunikacją? W końcu jesteś z małej miejscowości, a Warszawy wielu się boi.
Ksawery Masiuk: nie miałem żadnych problemów ale pewnie dlatego, że mieszkamy w centrum Warszawy i do metra mam 5 min wzdłuż głównej ulicy, potem 15 min metrem i wysiadam praktycznie przy pływalni. Raz zdarzyło mi się pojechać źle tramwajem, ale to był mój pierwszy raz. Nie powiem, że znam Warszawę, bo tak nie jest. Poznałem do tego czasu trochę Bielan, trochę Śródmieścia, trochę Żoliborza. Na wycieczki po mieście niestety nie mam dużo czasu, bo wstaje rano, pierwszy trening zaczynam przeważnie o 06:15. Potem szkoła. Po szkole kolejny trening i wracam przeważnie do domu ok. 19:00. Muszę odrobić zadania, pouczyć się i dzień się kończy.
Informator Brzeski: no właśnie, jak godzisz sport z nauką, macie jakąś taryfę ulgową w szkole sportowej?
Ksawery Masiuk: chcielibyśmy, ale niestety żadnej taryfy ulgowej nie ma, a wręcz są nauczyciele którzy żądają od nas naprawdę pogłębionej wiedzy. Taryfa ulgowa jest tylko w tym, że jak wracamy z Grand Prix lub większych zawodów w niedziele w nocy, to w poniedziałek nie musimy iść do szkoły. I że w ciągu roku szkolnego, jak jadę na zgrupowania kadry narodowej, czy obozy klubowe, to dostaję informację co mam przerobić i zazwyczaj koleżanki i koledzy, którzy nie uczestniczą pomagają nam nadrobić zaległości. Maturę mamy normalną, tak jak wszyscy, także musimy przerobić taką samą ilość materiału.
Informator Brzeski: można uczyć się w „normalnym” liceum, czy technikum i ćwiczyć w klubie?
Ksawery Masiuk: mój kolega z podstawówki poszedł do Liceum Lelewela i po dwóch latach skończył pływać. Więc wniosek sam się nasuwa, albo sport albo nauka w „normalnej” szkole. Ciężko to pogodzić. Kolega, o którym wspominałem nie jeździł z nami na obozy śródroczne, musiał zrezygnować z części zajęć popołudniowych, bo nie byłe stanie zdążyć ze szkoły. Może w innym sporcie, to może się udać, w pływaniu absolutnie nie.
Informator Brzeski: wróćmy do Twojego pływania. Kiedy „przebiłeś” się do czołówki na Mazowszu?
Ksawery Masiuk: trochę to trwało, ale pomogło mi to, że po pół roku do naszej klasy przyszedł najlepszy grzbiecista Mazowsza i drugi w Polsce i „nakręciła” się pomiędzy nami super rywalizacja. Oliwier długo ze mną wygrywał, ale w końcu w 2019 roku wypływałem swoje pierwsze Mistrzostwo Polski wśród juniorów na 50m stylem grzbietowym, a w kolejnym roku zacząłem wygrywać też na pozostałych dystansach.
Informator Brzeski: mówimy cały czas o stylu grzbietowym, bo z tego co pamiętam to był od zawsze Twój ulubiony styl, w którym się specjalizowałeś i odnosiłeś sukcesy.
Ksawery Masiuk: byłem wielokrotnym Mistrzem Małopolski w stylu grzbietowym, ale w Warszawie moi trenerzy zaczęli poprawiać inne style, w których zacząłem odnosić sukcesy. Początkowo był to styl motylkowy, a potem doszły sukcesy w stylu dowolnym.
Informator Brzeski: a w żabce?
Ksawery Masiuk: w żabce obawiam się że nigdy (śmiech).
Informator Brzeski: dlaczego? Przecież wszyscy chyba pływają żabką.
Ksawery Masiuk: tak, absolutna większość utrzymujących się na wodzie robi to przy pomocy „żabki sanatoryjnej”, jak mówi moja mama (śmiech). Żabka profesjonalna, to bardzo wymagający styl i co tu dużo mówić – bardzo trudny.
Informator Brzeski: naprawdę? Wydawać by się mogło, że ten Twój grzbietowy, czy motylek ale żabka?
Ksawery Masiuk: każdy ze stylów pływackich jest wymagający i do profesjonalnego pływania potrzeba wielu godzin nauki, ale żabka zwłaszcza.
Informator Brzeski: wróćmy do Twojego pływania. Zakończyliśmy na 2019 roku i Twoim pierwszym Mistrzostwie Polski. Co dalej?
Ksawery Masiuk: skończyłem szkołę podstawową i rozpocząłem naukę w Kusym. Nie tylko zmieniłem szkołę ale też zmienił się mój trener. Tzn. dotychczasowy trener Łukasz Drynkowski dalej miał z nami zajęcia ,ale moim głównym trenerem został Paweł Wołkow – trener kadry Polski, trener wielu Mistrzów Polski, Europy i Świata. Miałem szczęście, że do niego właśnie trafiłem, bo moje pływanie nabrało tempa. Z zimowych Mistrzostw Polski na krótkim basenie wróciłem z 5 srebrnymi medalami i powoli ale znacząco zacząłem poprawiać moje wyniki nie tylko w grzbiecie ale w motylku i dowolnym.
Informator Brzeski: o co chodzi z tymi Mistrzostwami Polski na krótkim i długim basenie? Jest jakaś różnica?
Ksawery Masiuk: różnica jest jedna – Igrzyska Olimpijskie są rozgrywane na basenie 50 metrowym, czyli długim. Stąd dla większości pływaków, ten basen jest ważniejszy. Krótki, czyli 25 metrowy, jest basenem, na którym są też rozgrywane Mistrzostwa Europy, czy Świata, ale nie są one najważniejsze dla części pływaków. Na krótkim basenie wygrywa ten, kto oprócz techniki pływackiego stylu ma doskonale opanowane nawroty.
Informator Brzeski: wróciłeś z 5 srebrnymi medalami i ….
Ksawery Masiuk: i przyszedł COVID w 2020 roku, zamknięto baseny, przerwano treningi i wróciłem do domu do Tarnowca.
Informator Brzeski: i miałeś pewnie wreszcie czas na naukę …
Ksawery Masiuk: (śmiech) to też, ale mój trener zorganizował w stanie COVID treningi online.
Informator Brzeski: pływałeś w wannie online pod okiem trenera, czy masz basen pod domem?
Ksawery Masiuk: początkowo treningi były wybitnie siłowe, bo choć mam wannę bardzo wielką ale i ja jestem też wielki (śmiech). Trener kazał zbierać z domu wszystko co nadawało się do podnoszenia, wyrywania, etc i mieliśmy codziennie z nim „siłkę”. Czasem wychodziłem po 1,5 godzinie bardziej spocony, jak z hali. Jak już można było wychodzić poza dom, to zalecał nam jazdy na rowerze, przebieżki, etc.
Informator Brzeski: nie brakowało Ci wody?
Ksawery Masiuk: brakowało, brakowało i to jeszcze jak. Przez ostatnie 8 lat pływasz codziennie co najmniej raz, a tu nagle nic. Pamiętam, że zaraz jak można było opuścić miejsce zamieszkania, to namówiłem rodziców i pojechaliśmy nad żwirowe wyrobisko i tam chwilkę popływałem. Ale był kwiecień, woda była bardzo zimna. Skutek był taki, że tata podjął decyzję, że przy domu powstanie basen, bo jeśli lockdown potrwa kilka miesięcy, to stracę czucie wody.
Informator Brzeski: i powstał basen?
Ksawery Masiuk: tak, tata jest uparty. Powiedział, że szczęście że nie jestem lekkoatletą i nie musi budować wokół domu bieżni. Powstał basen i jak był gotowy w końcówce maja, to wszedłem do niego i dwa razy tylko popływałem, bo 1 czerwca 2020 roku powołano mnie do kadry narodowej i zostałem powołany na zgrupowanie do Łodzi. Kadra trwała prawie trzy miesiące z małymi przerwami na obóz klubowy i do domu wróciłem dopiero na koniec wakacji. Podsumowaniem lockdownu był zimowe Mistrzostwa Polski na krótkim basenie, na których wywalczyłem złoto na 50m w stylu dowolnym i motylkowym oraz złoto na 100m grzbietem. Na 50m i 200m grzbietem wywalczyłem srebro. Był to znak, że lockdown przepracowałem dobrze.
Informator Brzeski: przyszedł 2021 rok i część dziennikarzy prasy sportowej mówi, że przyszedł rok w którym sięgnąłeś po marzenia
Ksawery Masiuk: coś w tym chyba jest prawdy. Z uwagi na Igrzyska Olimpijskie w Tokio Mistrzostwa Polski były bardzo wcześnie, bo w kwietniu. W Lublinie wywalczyłem złoto wśród seniorów na 50m stylem grzbietowym i brąz na 100m stylem grzbietowym. Ponadto wywalczyłem prawo startu na Mistrzostwach Europy i Świata Juniorów oraz Mistrzostwach Europy Seniorów na 50m grzbietem, które otworzyło mi furtkę do startu na innych dystansach. Na Mistrzostwa Europy Seniorów pojechałem praktycznie zaraz, bo już w maju. Wywalczyłem półfinał na 50m stylem grzbietowym.
Informator Brzeski: jakie to było uczucie być na seniorskich mistrzostwach?
Ksawery Masiuk: nogi lekko drżały, bo Duna Arena w Budapeszcie, to kompleks pływacki, jakiego Polska nie ma. Tam kiedyś święcił tryumfy Wojtek Wojdak na Mistrzostwach Świata. Dla mnie to były mega doświadczenie. Uczyłem się takich zawodów, uczyłem się jak się startuje, uczyłem się wszystkiego.
Informator Brzeski: jak 16-latka przyjęli starzy?
Ksawery Masiuk: nie było źle. Wszyscy byli bardzo sympatyczni. Oprócz mnie była młodsza o rok Laura Bernat z Lublina i mój rówieśnik z Warszawy Krzysiu Chmielewski. Bardzo fajnie zachował się Radek Kawęcki, który mnie zgarnął w hotelu od stolika, abym sam nie jadł śniadania. I tak jakoś się zakolegowaliśmy.
Informator Brzeski: Radosław Kawęcki, czyli arcymistrz grzbietu
Ksawery Masiuk: dokładnie ten sam. Pływak, na którym się wzorowałem jak byłem młodszy zabrał mnie do swojego stolika i podał mi pomocną dłoń. Nawet nie przypuszczałem, że za 3 miesiące będziemy razem trenować pod okiem Pawła Wołkowa. Wróciłem z Budapesztu z doświadczeniem i w zasadzie to pojechałem na obóz kadrowy do Ostrowca Świętokrzyskiego, po tym obozie musiałem od razu się spakować i w raz z drużyną pojechaliśmy do Słowenii na zgrupowanie kadry Polski przed Mistrzostwami Europy juniorów w Rzymie. Ze Słowenii polecieliśmy prosto do Rzymu na otwarty basen olimpijski, gdzie zostały zorganizowane Mistrzostwa.
Informator Brzeski: nie leciałeś tam anonimowo. Z tego co wiem, to byłeś uważany za jednego z faworytów do medalu na 50m stylem grzbietowym.
Ksawery Masiuk: tak, miałem najlepszy czas na tym dystansie w Europie. Mistrzostwa zaczęły się dla mnie i dla polskiej ekipy szczęśliwie, bo już na dzień dobry zdobyliśmy brąz w sztafecie 4*100m stylem dowolnym. Przegraliśmy z Rumunią srebro nieznacznie. Potem było tylko lepiej. Ja w kolejnym dniu (8 lipca)wypływałem złoto na 100m stylem grzbietowym i pierwszy raz w życiu usłyszałem Mazurek Dąbrowskiego dla mnie. Wyjątkowa chwila, wyjątkowe wspomnienia, wyjątkowe uczucie. Nasza ekipa zgotowała mi później niesamowite powitanie. W kolejnych dniach zdobyłem jeszcze srebro na 50m stylem grzbietowym, złoto na 200m stylem grzbietowym i wspólnie z kolegami wygraliśmy z Rosją zdobywając Mistrzostwo Europy na 4*100m stylem zmiennym. Wróciłem do Polski z największa liczbą medali zdobytych indywidualnie w historii startów Polaków w Mistrzostwach Europy Juniorów.
Informator Brzeski: jak Cię witano w Polsce?
Ksawery Masiuk: trochę było nam przykro, bo na lotnisku czekali na nas rodzice, którzy zrobili nam huczne powitanie, natomiast nie było nikogo ze związku, o mediach nawet nie wspomnę.
Informator Brzeski: Mistrzostwa Świata Juniorów w Kazaniu odwołano ale poleciałeś jeszcze na Mistrzostwa Europy Seniorów do Kazania na krótkim basenie …
Ksawery Masiuk: dokładnie tak, po proteście Australii zostały odwołane Mistrzostwa Świata Juniorów z uwagi na COVID, ale Mistrzostwa Europy Seniorów w Kazaniu się odbyły. Kompleks basenów w Kazaniu jest rewelacyjny, jak Duna Arena. Było wspaniale. Wypływałem półfinał na 50m stylem grzbietowym i ku zaskoczeniu popłynąłem w finale na 200m stylem grzbietowym razem z Radkiem Kawęckim. Radek wywalczył swoje 4 złoto na tym dystansie na 25 metrowym basenie, a ja wywalczyłem 6 miejsce.
Informator Brzeski: jak na wciąż 16-latka imponujące.
Ksawery Masiuk: Laura Bernat i Krzyś Chmielewski mogą czuć się wyjątkowo, bo Laura wypływała półfinał na Igrzyskach w Tokio na 200m stylem grzbietowym, jako 15 – latka, a Krzysiek Chmielewski dostał się do finału na 200m stylem motylkowym. Ja jestem szczęśliwy, bo zrealizowałem część marzeń ale do zdobycia zostało jeszcze dużo.
Informator Brzeski: póki co rok zakończyłeś z przytupem w Bydgoszczy.
Ksawery Masiuk: (śmiech) no tak, tata się śmiał, że podstawi po medale przyczepę. Wywalczyłem indywidualnie 4 złota i dwa srebra juniorskie oraz srebro i dwa brązy seniorskie. Do tego 4 złota w sztafetach.
Informator Brzeski: co dalej?
Ksawery Masiuk: rozpoczęliśmy już przygotowania do sezonu i do uzyskania minimum kwalifikacyjnego na Mistrzostwa Europy i Świata Juniorów oraz Mistrzostwa Europy i Świata seniorów.
Informator Brzeski: uda się?
Ksawery Masiuk: Mój trener jest dobrej myśli, ja też. Czasy, które uzyskałem końcem roku na długim basenie pozwalają mieć nadzieję, że większość z tych zawodów jest w zasięgu ręki.
Informator Brzeski: nie nudzi Ci się już ta woda?
Ksawery Masiuk: (śmiech) raczej nie. Jak nie pływam kilka dni, to brakuje mi basenu, wody. Myślę, że jeszcze długo nie.
Informator Brzeski: dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów
Ksawery Masiuk: dziękuję
—
IB